Co do tytułu, uczę się tego już jakiś czas. Raz udało mi się wyjść z ciała techniką "na huśtawkę?". Super ekscytujące, czułem się jak bym spadał w górę, leciał

Podczas takich prób czułem wszystko w około, jednak ciało się nie poruszało. Czułem jak by Ciemność w którą patrzę mnie zalewała, oblewała mnie niczym gęsta, ciężka Ciecz która jeszcze bardziej unieruchamiała moje ciało. Sam w sobie byłem/jestem świadomy wszystkiego w około. Tego rzeczywistego, jak i tego co dzieje się w mojej głowie. W trakcie tego "zalewania" za każdym razem moje serce przyśpieszało, biło mocno, czułem strach i się wybudzałem. Chciałem znowu więcej. Próbowałem parę miesięcy.
Udało się! Jednak nie tego oczekiwałem. Po "przejściu?" obudziłem się na stole szpitalnym. Mogłem poruszać wyłącznie głowa na boki. Widziałem łóżko, oraz mijające na suficie lampy. Po tym zorientowałem się że gdzieś jadę. Spojrzałem na boki i widziałem 2 osoby pchające łóżko. (Najśmieszniejsze jest to, że widzę to do tej pory jako wspomnienie, a nie jako "sen?"). Wracając do tego łóżka, gdy otworzyłem oczy i się rozejrzałem, mężczyzna po prawej stronie powiedział: "Mamy go! Szybko bo go stracimy!". W tym momencie bylem tak przerażony, aż się wybudziłem. Cały spocony, serce biło jak szalone. Powiedziałem sobie "To nie był sen", więc znowu szybko się połozyłem i postarałem się tam wrócić. Nie trwalo to długo, dosłownie pare sekund. Wróciłem to owego łóżka szpitalnego, pchanego po korytarzu. Mężczyzna znowu krzyknął do kobiety po lewej stronie: "Wrócił do nas, pośpieszmy się!" kobieta z niedowierzaniem spojrzała na mnie. Mężczyzna w biegu przybliżył swoją twarz do mojej, doslownie na odległość 30-40cm i spojrzał mi w oczy czy jestem świadom. Do tej pory pamiętam jego wzrok, brwi...
Sytuacja z przebudzeniem i szybkim powrotem powtórzyła się jeszcze raz, na dosłownie parę sekund. Wtedy już widziałem, że i mężczyzna zaczął wątpić w mój "Ratunek?"?
Od tamtej pory minął już rok. Mam blokadę, w momencie kiedy ciemność zalewa moje ciało/umysł (dosyć łątwo do tego dochodzę), strach bierzę góre i albo się przebudzam albo zasypiam... Zaraz po wybudzeniu ze strachu okazuje się że mineła godzina albo dwie, a ja czuje się wypoczęty. Zaś ja odbieram jak by minął zaledwie kwadrans.
Co to mogło być? Śniłem? Czy to była prawda? Sam z siebie się śmieje, że jestem jakiś nienormalny. *_*
Pozdrawian
True